Unia Europejska nakłada na branżę lotniczą coraz więcej ograniczeń, a lobbystyczne organizacje chciałyby, aby Bruksela prywatne lotnictwo zdelegalizowała. – Myślę, że do takiego absurdu nie dojdzie, gdyż zbyt dużo poważnych osób korzysta z lotów biznesowymi odrzutowcami – stwierdził w rozmowie z Rynkiem Lotniczym Andrzej Kisiel, prezes AMC Aviation, firmy, która jest liderem w Polsce rynku wynajmu samolotów odrzutowych.
Mateusz Kieruzal, Rynek Lotniczy: Prezes Enter Aira w rozmowie ze mną wskazał, że „Bruksela zabija lotnictwo”. Zgodzi się Pan z Grzegorzem Polanieckim?
Andrzej Kisiel, prezes AMC Aviation: W pełni popieram te
słowa prezesa Polanieckiego. Największy problem polega na zapisach „Zielonego Ładu” – musimy płacić za emitowany ślad węglowy, który wytwarzają samoloty startujące i lądujące w Europie, podczas gdy linie lotnicze spoza strefy nie muszą ponosić takich kosztów. Musimy sobie wyliczać emitowany ślad węglowy, potem jesteśmy podawani audytom itd.
Cała ta sytuacja jest ogromnym nieporozumieniem. Ja rozumiem, że trzeba jakiś podatek zapłacić, żeby ratować nasze środowisko naturalne, ale osobiście uważam, że obrana droga jest zła i szkodzi prywatnym biznesom, które są motorami napędowymi gospodarki.
fot. AMC Aviation Nawet branża tekstylna wytwarza więcej dwutlenku węgla niż lotnictwo.
Oczywiście, że tak, ale to podmioty lotnicze muszą udowadniać, że nie są tym złym, który truje Ziemię. Proszę zauważyć, że dziś koszt jednostki umarzania CO2 jest nieznany, gdyż jest to giełdowa wartość. Dzisiaj może być 60 euro, lecz jutro już 80 euro. To jest duży problem, bo jeżeli wprowadza się jakiś podatek, to powinien on być stały i przewidywalny.
Nie jesteśmy w stanie ocenić, ile w przyszłym roku będziemy płacić za emitowany dwutlenek węgla. Kupujemy prawa do emisji, lecz to jest loteria: raz jest taniej, raz jest drożej, nie możemy dokładnie oszacować kosztów tego przepisu prawnego.
fot. AMC Aviation Nie obawia się Pan, że Unia Europejska pod naporem antylotniczego lobby zdelegalizuje m.in. prywatne lotnictwo?
Myślę, że do takiego absurdu nie dojdzie, gdyż zbyt dużo poważnych osób korzysta z lotów biznesowymi odrzutowcami. Tak podróżują przecież przedstawiciele Komisji Europejskiej. Obawiam się jednak, że na naszą branżę nałożone zostaną kolejne ograniczenia, większe podatki. General Aviation, jak i komercyjnych ruchu nie wymrze śmiercią naturalną, lecz rynek się zmieni, zmniejszy, gdyż wiele podmiotów nie będzie w stanie dalej prowadzić rentownej działalności.
Jeśli ktoś kupuje samolot za 60-80 mln dolarów na własne potrzeby, to poradzi sobie z każdym dodatkowym ograniczeniem. Ale przewoźnicy, tacy jak my, będą mieli większy problem, gdyż my żyjemy z charteru samolotów. Jeśli ceny drastycznie urosną, to nasi klienci nie będą chcieli płacić zaporowych cen za nasze usługi.